Pod względem sprzedaży nowych aut zajmujemy siódme miejsce w Unii Europejskiej. Tak dobrych wyników nie odnotowano od 2000 roku. Jednak w przerażającym tempie rośnie liczba wwożonych do Polski samochodów używanych.
Jak wypadamy na tle Europy?
Zapotrzebowanie na samochody w Polsce stale rośnie. Z danych rządowej ewidencji CEPiK wynika, że w 2016 roku w Polsce zarejestrowano 475 935 nowe samochody (zarówno osobowe, jak i dostawcze). To ponad 15 % więcej niż w roku ubiegłym. Z tym wynikiem sprzedaży, najlepszym od ponad 15 lat, plasujemy się na siódmym miejscu w Unii Europejskiej, ustępując tylko Niemcom, Brytyjczykom, Francuzom, Włochom, Hiszpanom i Belgom. Sceptycy zauważają jednak, że w przeliczeniu na 1000 mieszkańców przekraczamy zaledwie 12 samochodów, podczas gdy średnia dla państw europejskich wynosi blisko 30 sztuk.
Samochody używane z minionej epoki
Jednak wraz ze wzrostem sprzedaży nowych aut stale rośnie import samochodów używanych. Polacy wciąż wolą wydać mniej i ponieść ryzyko kupna auta z ponad 10 letnim stażem, zamiast udać się do autoryzowanego dilera u którego ceny zaczynają się często od 30 tysięcy złotych. Powszechnie uważa się, że to zbędny wydatek. Zwłaszcza, że za cenę nowego auta ze średniej półki, możemy kupić samochód używany, ale znacznie bardziej prestiżowy. Dane pokazują jasno, że Polacy wciąż wolą 12 letnie Audi, niż nową Dacię.
Dlatego do Polski napływa prawdziwa rzeka aut, które z krajów Europy Zachodniej zwyczajnie wypadły z obiegu. Często są to auta z minionej epoki, warte kilka tysięcy złotych. Od stycznia do końca listopada zeszłego roku trafiło do naszego kraju blisko 900 tysięcy samochodów używanych, najwięcej od ośmiu lat. Ekonomiści są zgodni, że ta tendencja nie tylko się utrzyma, ale będzie stale rosnąć. Co miesiąc w internecie i krajowych komisach pojawia się średnio 170 tysięcy nowych ogłoszeń.
Czy kilkunastoletnie auto z wyższej półki to dobry wybór? Trudno powiedzieć, zwłaszcza, że rośnie liczba zgłaszanych oszustw związanych z rynkiem używanych aut. Do najczęstszych można zaliczyć sfałszowany stan przebiegu, który jest jednym z głównych czynników branych pod uwagę przez klientów.
